piątek, 15 listopada 2013

Olga Gromyko "Wiedźma Naczelna"

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 528
"-Drżyj siło nieczysta, jako że w rękojeści mojego miecza umieszczono paznokieć z lewej nogi  świętego Fenduła i samo dotknięcie go obróci cię w proch!
- Drżę - przyznałam uczciwie. - Straszne paskudztwo i nie mam najmniejszej ochoty go dotykać!"


Nieustraszona wiedźma naczelna kontynuuje swoje przygody. Nie lęka się strzyg, duchów czy innych potworów, jedyne czego się boi to .. ślub i to nie byle jaki, ponieważ jej narzeczonym jest władca Dogewy, piękny i silny wampir - Len, a Wolha zamiast przygotowywać się do tej uroczystości wyrusza w kolejną podróż.
Jednak po drodze sprawy się komplikują. Wiedźma komuś zaczyna przeszkadzać i tak rozpoczyna się polowanie na nią.


Jest to piąta część przygód wiedźmy. Czemu zaczęłam od piątej? Szczerze mówią to będąc wtedy w bibliotece bardzo się spieszyłam i wzięłam pierwszą lepszą książkę, a dopiero potem w domu przeczytałam, że jest to kontynuacja. Jednakowoż mi to nie przeszkadzało, bez problemu mogłam ją zrozumieć. Powieść czytało się jakby to była pierwsza część.


Pomysł i fabuła podobały mi się, może nie są jakieś super wybitne, ale ciekawe. Wolha jeździła po różnych krainach szukając pracy dla bakałarza IV stopnia magii bojowej, każda jej mniejsza przygodo-praca po trochu mnie zaskakiwała, żeby pod koniec książki wszystko zebrało się w składną całość. Jest napisana lekko, takim codziennym językiem z wprowadzonymi gdzie niegdzie, stworzonymi na potrzeby książki, językami trolli czy wampirów. Czyta się ją szybko i przyjemnie.


"Jednak upiorna zagadka szybko się komplikuje. W sprawę wyraźnie zamieszany jest świętobliwy Fenduł, patron i założyciel zakonu. Jego czcigodny zewłok z nieznanych przyczyn i na przekór tradycji unika pobytu w osobistym sarkofagu"


Autorka ciekawie i obrazowo opisuje świat przedstawiony, i w żadnym momencie nie pozwala czytelnikowi się nudzić. Można się przy niej zrelaksować i czasami pośmiać, co ja mówię, prawie wszędzie widać ślady poczucia umoru autorki.

Główna bohaterka jest super. Jest odważna, ma cięty język, ale czasem robi nieprzemyślane rzeczy i pakuje się w tarapaty. Poza tym, że jet wiedźmą jest również kobietą z problemami, a jej głównym dylematem jest wspomniane wcześniej zamążpójście.
Jedyne co mi w niej, tak jak i w reszcie bohaterów, przeszkadzało to ich imiona (Wolha, Welka, Len, Krosten). Usprawiedliwiam to tym, że Olga Gromyko jest ukrainką, może dlatego imiona nie brzmią tak jak te anglojęzycznych pisarzy?


Ogólnie powieść należy do takiego typu fantasy, który lubię. Przygoda, trochę magii, aczkolwiek nie jest jakaś wybitna ani nic w tym stylu. Milo się czytało, ale to wszystko. Nie pragnę więcej, nie mam chęci powrotu do niej, nie tęsknię, a tego oczekuję od dobrej książki. Mimo, że niezaprzeczalnie ma swoje plusy, to nie zawładnęła moim sercem.


Moja ocena: 5/10

~ Jane ~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę pozostaw jakiś komentarz, będzie mi bardzo miło :)
Chętnie się odwdzięczę ;3