sobota, 28 grudnia 2013

Paulo Coelho "Pielgrzym"

Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 302

"Sta­tek jest bez­pie­czniej­szy, gdy kot­wiczy w por­cie, nie po to jed­nak bu­duje się statki."

Główny bohater wyrusza na pielgrzymkę do Santiago de Compostela drogą, którą odbyła Maryja i św. Jakub po śmierci Chrystusa. W towarzystwie swojego przewodnika - Petrusa - chce odnaleźć miecz, aby stać się mistrzem zakonu, do którego należy. Podczas przemierzania owej Drogi Mlecznej uczy się Praktyk Zakonu RAM i wykonuje najrozmaitsze próby i ćwiczenia. Z pielgrzymki wraca odmieniony i przekonany o tym, że to co niezwykle znajduje się na "drodze zwykłych ludzi.

"Pielgrzym" jest pierwszą powieścią napisaną przez Paula Coelho, brazylijskiego pisarza, o którym każdy zapewne słyszał. Do tej pory przeczytałam dwie jego książki, aż wreszcie nadszedł czas, na ten niewiele obiecujący tytuł. Po przeczytaniu opisu bardzo zniechęciłam się do "Pielgrzyma", ale wtedy przypomniał mi się "Alchemik" i jego "słaby" opis.

W prologu dowiadujemy się, że Coelho na prawdę odbył pielgrzymkę do Santiago de Compostela, a książka jest opart na jego własnych doświadczeniach. Dla każdego, kto choć trochę zna ciekawy życiorys pisarza ten fragment daje nadzieję.

Tytułowy pielgrzym szuka tajemniczego miecza, ale żeby go znaleźć musi zmienić swoje życie podczas wyprawy. Jednak nie jest on bardzo rozbudowaną postacią, podobnie jest z całym światem przedstawionym.
Jak zwykle pisarz zamiast rozbudowanej fabuły daje nam ogrom rad co możemy zrobić, aby nasze życie nie było nudne i pozbawione sensu. Wiem, przez jak wielu ludzi jest on za to krytykowany, ale według mnie jest w tym bardzo dużo prawdy. Autor pokazuje jak ważna jest miłość, spełnianie marzeń i inne niby oczywiste rzeczy, o których często się zapomina. Bardzo podobało mi się stwierdzenie, że wróg jest ucieleśnieniem naszych słabości.
W dodatku książka napisana jest językiem docierającym do każdego i chyba na tym polega cały fenomen Coelho. Czasem czułam się tak, jakby mówił do mnie przyjaciel.

Niestety teraz muszę napisać o czymś co mi się nie podobało. Zacznę od tego, że Zakon RAM był chyba jakąś sektą, albo czymś w tym rodzaju (to tylko moje zdanie). Dalej mamy mnóstwo cytatów z Biblii w połączeniu z demonami i dziwnymi rytuałami. Przerażało mnie to i jako katoliczkę bardzo odrzucało od książki. Autor zdecydowanie mógł oszczędzić nam niektórych rzeczy. 

Sądzę, że jest to książka do której trzeba podejść z dystansem. Jest to bardziej wytwór fantazji niż powieść oparta na własnych doświadczeniach. Wydaje mi się, że należy po prostu umieć wybierać z niej odpowiednie treści, takie jak wartość marzeń, i wtedy można wcielać je w życie. Nie zachwyciła mnie, ale też nie zawiodła, tego spodziewałam się po pierwszym dziele Coelha.

Moja ocena: 5/10


wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt Czytelnicy!


Drodzy Czytelnicy!
Życzę Wam zdrowych i wesołych Świąt,
żebyście zawsze mieli siłę walczyć o swoje marzenia,
nigdy nie przestawali być sobą,
i mieli dużo czasu na czytanie (bo u mnie z tym czasem coraz gorzej).
A sobie życzę zapału do prowadzenia "Książek Jane"
i coraz więcej takich wspaniałych czytelników.

Buziaki! :*

poniedziałek, 23 grudnia 2013

TOP 10 - Wymarzone prezenty książkowe!

     Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.      Dziś przyszła pora na... Wymarzone prezenty książkowe!



 Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.     
 Dziś przyszła pora na... Wymarzone prezenty książkowe!


Coraz bliżej święta! Jutro już Wigilia ;) Z pewnością każdy z nas ma jakieś życzenia co do prezentów, ja zdecydowanie stawiam na książki.



Pierwszym moim marzeniem jest egzemplarz "Dumy i uprzedzenia", powieść czytałam już kilka razy, ale ciągle brakuje jej na mojej półce i jeśli jej nie dostanę to zapewne niedługo sama kupię ;) Jeśli chodzi o książki Jane Austen to nie pogardziłabym również "Opactwem Northanger".

Następna w kolejności jest książka autorstwa Rebeccy Johns pt."Hrabina". Książka wydaje mi się interesująca, zdecydowanie w moim typie + wręcz zakochałam się w okładce i zapragnęłam ją mieć.

Czwartą pozycję na mojej liście zajmuje "Kosogłos" S.Collins. Uwielbiam poprzednie dwie części, myślę, że pokocham również tą.

Piąte i szóste miejsce zajmują książki F.Mocci "Tylko Ciebie chcę" i "Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie". Filmy są świetne i bardzo chciałabym przeczytać książki, a wiem, że w mojej bibliotece prędko ich nie dostanę ;(

Kolejnymi wymarzonymi prezentami są trzy książki z serii "Cmentarz Zapomnianych Książek" Zafóna (oczywiście w twardych okładkach). Dwie pierwsze czytałam, ale są tak piękne, że bardzo chciałabym je mieć, natomiast trzecią część bardzo chętnie przeczytam.

Ostatnie miejsce zajmuje książka "Charlotte Bronte i jej siostry śpiące".

A jakie są wasze marzenia książkowe? :)

sobota, 14 grudnia 2013

Jane Austen "Opactwo Northanger"

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 192


„Nikt, kto zetknął się z Katarzyną Morland w dzieciństwie, nie sądziłby, że ma przed sobą przyszłą heroinę. Wszystko sprzysięgło się przeciwko niej: pozycja życiowa, charakter obojga rodziców, jej własny wygląd i usposobienie.”

Katarzyna Morland jest prosta dziewczyną pochodzącą ze wsi, która nie bywa w towarzystwie i nie zna wielkiego świata. Jednak, gdy nadarza się okazja wyjazdu do Bath dziewczyna chętnie z niej korzysta i tu zaczyna się przygoda naszej heroiny. Jak odnajdzie się w nowym dla niej świecie? Czy spotka swoją miłość? Czy dane jej będzie przeżyć przygodę rodem z ulubionych powieści dziewczyny?

Wreszcie zabrałam się za napisanie recenzji "Opactwa..". Nie wiem czemu tak długo zwlekałam. Może dlatego, że nie całkiem wiem co sądzić o tej książce?
Jane Austen znana jest z typowych romansów, wiecie miłość jako najważniejsza część fabuły, a także ze swojego poczucia humoru, które kocham. Jednak w tej książce zupełnie mnie zaskoczyła, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. "Opactwo .." jest bardziej przygodą romantyczną, niż romansem samym w sobie. Co prawda obecny jest wątek miłosny, ale w zupełnie innej odsłonie.

Nie dość, że Austen mnie tu bardzo zaskoczyła to jeszcze bardzo rozbawiła. Książka jest parodią powieści gotyckich, których pisarka podobno była wielką fanką. Konfrontacja treści ulubionych lektur z rzeczywistością nie wychodzi głównej bohaterce na dobre. W dodatku sama postać Katarzyny została skonstruowana tak, aby w nawet najmniejszym stopniu nie odzwierciedlała obrazu prawdziwej heroiny z gotyckich powieści.

Bardzo podobały mi się również postacie poboczne. Na przykład zestawienie dwóch skrajnie różnych rodzeństw - Thrope'ów i Tilney'ów - i ich bardzo karykaturalne przedstawienie. Główna bohaterka jeszcze tak naprawdę nie znała ludzi i próbowała każdemu dać szansę, ale pogodzenie przebywania wśród tak różnych towarzystw nie jest łatwe. Dodam, że bardzo bawiły mnie momenty, w których John Thrope chciał na siłę zaimponować naszej heroinie ;)

Książka jest też wzbogacona o liczne komentarze samej autorki, a ich treść moim zdaniem dodaje książce jeszcze więcej humoru i pokazuje dystans pisarki do świata, w którym żyła. Uwielbiam Austen i to chyba nigdy się nie zmieni, a "Opactwo .." dowodzi tylko, że autorka radzi świetnie radzi sobie nie tylko z typowymi romansami. Książkę dodaję do moich "must have", bo to na pewno nie jest moje ostatnie spotkanie z nią :)


niedziela, 8 grudnia 2013

Suzanne Collins "W pierścieniu ognia"



Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 360
Seria: Igrzyska Śmierci (tom 2)

UWAGA. Jeśli ktoś nie czytał i nie oglądał pierwszej części – „Igrzysk śmierci” – ostrzegam, w poniższym poście jest dużo spoilerów. Inaczej nie da się napisać recenzji „W pierścieniu ognia”, niestety.

„Ja poluję, on piecze, Haymitch pije. Każde z nas na swój sposób zabija czas i stara się uciec od wspomnień związanych z Głodowymi Igrzyskami.”

Katniss Everdeen, wraz z Peetą, po wygranej w Głodowych Igrzyskach czeka tournée po całym Panem.  Dziewczyna nie jest szczęśliwa z tego powodu, nie tylko dlatego, że jej relacje z Peetą oziębiły się, ale przede wszystkim dlatego, że nie chce patrzeć w oczy tym wszystkim ludziom, których dzieci zginęły by ona mogła żyć.  Jednak dziewczyna nie wie jeszcze, że nie czują oni do niej odrazy, a jest ona dla nich symbolem walki o wolność i tego, że Kapitol nie jest niezwyciężony. Wiadomo, prezydent Snow nie jest z tego zadowolony i MUSI zacząć działać.

Książkę przeczytałam już wcześniej, ale recenzja pojawiła się dopiero teraz, ponieważ chciałam po trochu zrecenzować wam też film. 

Zachwycona „Igrzyskami ..” byłam pewna, że sięgnę również po „W pierścieniu ognia”, a fakt niedługiej premiery filmu jeszcze przyspieszył moją decyzję. Zastanawiałam się też w jak autorka poprowadzi dalszą część historii, bo wiedziałam, że nie może to być cos typu „Katniss wygrała, stała się ulubienicą, będzie mentorką, jej trybut wygra, koniec.”. To byłoby zbyt nudne i książka z pewnością nie stałaby się bestsellerem. Teraz już wiem, dlaczego każdy kto ją przeczytał nie może przestać się zachwycać. 

„Nie zrobią mi krzywdy, bo nie grozi mi to, co wam. Nie został już nikt, kogo bym kochała."
~Johanna

Główni bohaterzy są nam już bardzo dobrze znani, ale pojawia się też wiele nowych postaci. Między innymi przyjaciele Haymitcha – zwycięzcy poprzednich Igrzysk.  W żadnym wypadku nie są oni nudni czy coś.  Chyba najbardziej polubiłam Finnicka, ale nie tylko dlatego, że był najprzystojniejszy i w ogóle. Według mnie mimo swojej zuchwałości i pewności siebie w końcu okazał się naprawdę porządnym, uczuciowym człowiekiem. Nie chcę wam zdradzać zbyt wielu szczegółów, ale wszyscy są bardzo dziwni i na każdy na swój sposób przeżywa kolejna tragedię jaka ich spotkała. Bardzo nieoczekiwaną tragedię.

O ile pierwsza część była przewidywalna, tak ta całkowicie mnie zaskoczyła, naprawdę. Niczego nie można było się spodziewać, a cała fabuła była poprowadzona wręcz mistrzowsko. Czytało mi się ją szybko i często wracałam do ulubionych momentów. 

Przejdźmy teraz do filmu. Wybrałam się na niego dopiero w ubiegły czwartek, wcześniej jakoś nie mogłam  znaleźć czasu. Bałam się, że się zawiodę, jednak tak się nie stało. Film jest naprawdę niesamowity i momentami wydawało mi się, że już go widziałam w mojej wyobraźni. Przypominał moją wyobrażoną wersję „W pierścieniu ognia”, może dlatego tak bardzo mi się podobał. Jedno co mogę mu zarzucić to to, że jeśli ktoś nie czytała książki to gubił się w bardzo chaotycznie przedstawionych zdarzeniach, tak jak moja przyjaciółka 
Nie dziwię jej się, ponieważ mi samej ciężko było ogarnąć te wszystkie wydarzenia, a i tak nie wszystko zostało przedstawione.

Pewnie jeszcze nie raz obejrzę ten film, ale i tak jeśli miałabym wybierać wybrałabym książkę. Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, gdy byłoby odwrotnie. W papierowej nic bym nie zmieniła ani nie dodała. Pani Collins po raz kolejny pokazała klasę i kontynuowała świetną opowieść. Zastanawiam się czy teraz zacząć czytać „Kosogłos”, czy poczekać do filmu. Zobaczymy.

Ocena:  9/10

niedziela, 1 grudnia 2013

Podsumowanie listopada

Listopad właśnie się skończył, jeśli chodzi o bloga to był wyjątkowy miesiąc, ponieważ był on tak naprawdę pierwszym miesiącem blogowania. Jeśli chodzi o przeczytane książki, to już nie było tak świetnie, niestety. Było wręcz bardzo kiepsko.

01. Sofokles - Król Edyp
02. Jane Austen: Rozważna i Romantyczna.
03. Suzanne Collins - W pierścieniu Ognia


Dodane posty: 17
Licznik odwiedzin wzrósł o: 349
Zaobserwowało mnie: 14 osób


Dziękuję, że byliście ze mną w tym pięknym miesiącu :)