środa, 19 marca 2014

Wanda Witter "Fotografia nieba"

Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 256

"Lubię patrzeć w niebo"

Tomek jest dziesięcioletnim chłopcem, który niedawno stracił brata i ojca, a teraz przeprowadza się do obcego miasta. Czuje się samotnie i wie, że te wakacje nie będą należały do najlepszych, jakie przeżył. Ale wszystko zaczyna się zmieniać, gdy pragnie odszukać tajemniczego psa i poznaje nowego kolegę, Bena. Wspólnie z nim i swoja kuzynką z ameryki, Vicki, dzieci podejmują się próby uratowania podupadającego schroniska.

Powiem tak, przeczytałam, bo od dawna leżała u mnie na półce. Przeczytałam po prostu z ciekawości i dlatego, że bardzo podobało mi się wydanie, ładna, twarda okładka, fajna czcionka.

Pierwszy raz spotkałam się z twórczością Wandy Witter i szczerze mówiąc nawet szukając w internecie udało mi się znaleźć niewiele informacji na jej temat. Jedyne, co udało mi się ustalić, to to, że oprócz prozy, zajmuje się także publicystyką kulturalną i krytyka literacką, a do 2007 roku włącznie wydała sześć powieści. Szczerze mówiąc żałuję, że dopiero teraz "odkryłam" jedno z jej dzieł.

Tomek wraz z mamą przeprowadza się do podwarszawskiego Konstancina. Jest samotny i smutny, czemu się wcale nie dziwię. W końcu niedawno stracił ojca i brata. Obecnie za przyjaciela ma tylko swój aparat, którym fotografuje niebo, ale marzy o psie. Nie jest jakimś "superbohaterem" ani niczym w tym styl, jest zwykłym dziesięciolatkiem i chyba to jest tak bardzo niezwykłe w tej książce.

 W dobie internetu i głupiutkich bajek dzieciom brakuje zwykłych bohaterów, którzy nie są wampirami, wilkołakami, wróżkami czy innymi stworami. Ta książka daje przykład, że mimo, że jesteśmy tylko niby nic nie znaczącymi ludźmi możemy zdziałać wiele jak np. uratować schronisko.
Pokazuj także, jak ważna jest przyjaźń i wzajemna pomoc.

Nie jest to powieść, która zainteresuje wymagających czytelników, ale jest idealna dla dzieci, które potrzebują takich wzorów do naśladowania. Napisana prostym językiem z pewnością trafi do młodych serduszek :) Myślę, że na polskim rynku brakuje takich powieści. Nie wiem cz spodoba się starszym, bo z pewnością nie jest to pozycja dla nich przeznaczona, ale ja na pewno przeczytałabym ją swojej pociesze.
Powiem też, że z chęcią sięgnę po inne pozycje pani Witter, te dla starszych czytelników.
 
Moja ocena: 6/10

_______________________________________

Parę słów ode mnie.

Drodzy czytelnicy.
Przepraszam Was bardzo, za tak rzadko dodawane posty. Mam nadzieje, że wreszcie wezmę się w garść, postaram się znaleźć więcej czasu na pisanie recenzji. Liceum niestety = dużo nauki, dodając zajęcia dodatkowe i równie ważny dla mnie sport, uwierzcie mi, że mam problemy z pogodzeniem tego wszystkiego. Mam nadzieje, że zrozumiecie i nie pogniewacie się na mnie. Na razie czytam "Treny" i "Makbeta", ale jak tylko omówię je w szkole obiecuję, że skończę "Błękitną godzinę" i na blogu pojawi się recenzja. Jak zwykle zachęcam Was do pisania komentarzy i wiadomości prywatnych, które bardzo mnie cieszą.

Pozdrawiam,
Jane

4 komentarze:

  1. Hmmmm, faktycznie, książka zdaje się mieć jakieś wartości... taka dobra lektura dla kogoś- dla dzieci może :) sama chyba jestem za stara, ale pewnie jak gdzieś znajdę to i tak się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam w takim razie na następną recenzję. A co do tej, raczej nie przeczytam. Jednak opowiada ona o wspanialej historii! :)

    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie mogą być pytania do tego tekstu? Rozpoczęte tak: O czym? Dlaczego? Dokąd? Co? Na czym? Kiedy? W jaki sposób? Na czym polega?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę najpierw przeczytać post, to opinia, nie streszczenie :)

      Usuń

Proszę pozostaw jakiś komentarz, będzie mi bardzo miło :)
Chętnie się odwdzięczę ;3